czwartek, 28 listopada 2019

Rozważania...


Abraham i Trzej Aniołowie - Marc Chagall

Rozważania trynitarne

W imię ojca…Buchnęła krwią płomienna miłość!
I syna…Niewinnego ponadludzkiej męki,
aż niebo się spłoniło od anielskich tercyn,
nie licząc już cierpiących, gdy kolejny milion

za zabitymi drzwiami na zgliszczach Sodomy,
witało z aniołami na uczcie pospołu,
pańskim skinieniem ręki zasiedli do stołu;
Agapa, strojne szaty i słodycz ambrozji.

Abrahamie,  widziałeś jakim znaczą żniwem,
omiatając skrzydłami zwiastując przesłaniem,
placz i zgrzytanie zębów - czy to jest możliwe?

Znowu płótna czerwone krwią ludzką zbrukane…
Czas już dom przemalować -  proś wybitnych gości
i ducha świętego – niech zaczną od miłości.

 Amen.

(aranek) 





sobota, 23 listopada 2019

Arankowe noce

                                                                                                                                      La Violonista di Marc Chagall

Arankowe noce


Nocy ostatnia z tysiąca baśni,

różowych świtów zaczaranka,

znam zakończenie - spokojnie zaśnij;

Niech się słowiczy trel poranka.

Rozpachni w zorzy zmysłowy jaśmin,

opłynie wszechświat skrzydłem ważki,

drżąca na strunach kołysanka...



Szeherezado boskich zdarzeń,

oddam dziś pełni, co się śniło,

zaczekaj tylko... z ciszą pogwarzę,

to w niej ukryłam sekretne „było”…

Na wieki wieków skarb zostawię,

obłocznej dziupli w srebrnym jarze,

gdyby się tobie Nocy dłużyło...



Namiętne - rozsyp dziką różą,

nich się rozgoszczą w innej stronie,

muzyką skrzypiec czar powtórzą.

Tym zapłakanym, lepszy koniec

zanurz w pył gwiezdny nad framugą,

żeby ich blaskiem wieczność mrużyć

a ja powieki nie przysłonię…


(Aranek)




wtorek, 12 listopada 2019

Tkliwość jesiennych skrzypiec


Autumn in the Village, 1939 - 45 by Marc Chagall





Tkliwość jesiennych skrzypiec


Zasypiając w szeleście liściastego drzewa,

nie wiedziałam kim jestem; emisją wieczoru,

zawieszoną na chmurze formą nieistnienia,


łzą, zmysłową percepcją na dachach chutoru,

swobodnie  spływającą falą zapomnienia,

pomiędzy złotolistność - tylko się nie porusz,


bo zamażesz w sukience wiosenne wspomnienia,

zmienisz kwitnącą jabłoń, fundamenty domu,

otwarte okiennice - w formy nieistnienia.

 

Rozpięty na mirażu  od nowiu do rogu,

krzyczysz barwą jesienną a ja, we śnie  niema,

płonę na wspólnym drzewie gwiazdą złotogłowiu.

 

Jesteśmy częścią flory - liściasta materia.

Do pełni noc prowadzi - tylko się nie porusz,

aż skruszeją  szelestnie formy nieistnienia,

 

nadzwyczajną harmonię kształtów i kolorów,

by nie wiedząc kim jestem w chwili przebudzenia,

na czułych strunach pędów liściastego drzewa,

zachwycić się raz jeszcze, formą nieistnienia.

 


aranek


wtorek, 5 listopada 2019

Poeta

Marc Chagall - Poeta  o wpół do czwartej )


*** O wpół do czwartej ***

Na co dzień mieszka w domu "pod natchnionym aniołem ".
Poranki sypią w oczy niewyspanym ziarnem,
kocie sny, cień przeciąga w dzień, niebieskim ogonem,
- choć w nocy był zielony,
jeszcze  o wpół do czwartej !

- Kto by się  nie zniebieścił w pajęczynie metafor,
nawet  anioł natchniony wyrwał się poza ramy,
kusząco odwrócony, rozlał jaskrawe światło,
odrealniając zieleń
w głowie do góry nogami.

W kubistycznym zakątku, kici kocie, misz-maszki,
harcowały do rana z artystycznym nieładem,
polewając sowicie z inspirującej flaszki,
aż spłynął geniusz poety,
niebieskim kałamarzem.

Nocą iskrzący Syriusz na rozpalonym niebie,
uwikłany w nieziemskie kompozycje binarne,
rano kupił w sklepiku - za rogiem skweru „Nie wiem” ;
Pięć złotych rogalików,
piwo i kocią karmę.

Z mokrym jesiennym panem sączyli deszczu kwartę,
serwując uprzejmości – dzisiaj mam dzień roboczy,
zwyczajny surrealizm, więc spływam (westchnął z żartem)
- do widzenia na fali,
o wpół do czwartej w nocy.

(aranek)



Trwaj chwilo, trwaj.... Jesteś taka piękna