Abraham i Trzej Aniołowie - Marc Chagall
Rozważania trynitarne
W imię ojca…Buchnęła krwią płomienna
miłość!
I syna…Niewinnego ponad ludzkiej męki,
aż niebo się spłoniło od anielskich tercyn,
nie licząc już cierpiących, gdy kolejny milion
za zabitymi drzwiami na zgliszczach Sodomy,
witało z aniołami na uczcie pospołu,
pańskim skinieniem ręki zasiedli do stołu;
pańskim skinieniem ręki zasiedli do stołu;
Agapa, strojne szaty i słodycz ambrozji.
Abrahamie, widziałeś jakim
znaczą żniwem,
omiatając skrzydłami zwiastując przesłaniem,
placz i zgrzytanie zębów - czy to jest możliwe?
Znowu płótna czerwone krwią ludzką zbrukane…
Czas już dom przemalować - proś wybitnych gości
i ducha świętego – niech zaczną od miłości.
Amen.
Amen.
(aranek)