poniedziałek, 16 grudnia 2019

Królowa

"Magiczny flet " zilustrowany przez Marca Chagalla


Królowa nocy 

Odkąd ukochany podarował jej wszechświat,
za dnia żyje jak ptak w blasku barwnej lekkości,
Wieczorem przyklęka, rozchyla słonecznik dnia,
wybiera najlepsze ziarno draską krwistych paznokci...

A ja w jedwabnej sukni na wernisażu
"boskich okien na świat" ponad kopułą ziemi,
pochłaniam maestrię wirujących obrazów,
pod kandelabrem gwiazd razem błękitniejemy.

Tam czas zatrzymał wielki koncert w muszli serca,
dojrzewa perełka uwarturą Mozarta,
absolut geniuszu magicznego libretta,
odwrócona bajka wewnątrz łupiny światła.

Fruwający skrzypkowie na anielskich skrzydłach,
nowie to znów pełnia, feeria barw na palecie;
Królowa, czy wiedźma ? Mądry człowiek - złoczyńca?
Życie składa baśnie, czar przygrywa na flecie.

Odkąd ukochany podarował mi przedsmak 
nieba i piekła, czas wyswobodził mnie z ramy.
Za dnia karmię ptaki, często jestem zajęta,
o zmroku przyklękam szepcząc...
L'amour kochany.

(aranek)



czwartek, 28 listopada 2019

Rozważania...


Abraham i Trzej Aniołowie - Marc Chagall

Rozważania trynitarne

W imię ojca…Buchnęła krwią płomienna miłość!
I syna…Niewinnego ponadludzkiej męki,
aż niebo się spłoniło od anielskich tercyn,
nie licząc już cierpiących, gdy kolejny milion

za zabitymi drzwiami na zgliszczach Sodomy,
witało z aniołami na uczcie pospołu,
pańskim skinieniem ręki zasiedli do stołu;
Agapa, strojne szaty i słodycz ambrozji.

Abrahamie,  widziałeś jakim znaczą żniwem,
omiatając skrzydłami zwiastując przesłaniem,
placz i zgrzytanie zębów - czy to jest możliwe?

Znowu płótna czerwone krwią ludzką zbrukane…
Czas już dom przemalować -  proś wybitnych gości
i ducha świętego – niech zaczną od miłości.

 Amen.

(aranek) 





sobota, 23 listopada 2019

Arankowe noce

                                                                                                                                      La Violonista di Marc Chagall

Arankowe noce


Nocy ostatnia z tysiąca baśni,

różowych świtów zaczaranka,

znam zakończenie - spokojnie zaśnij;

Niech się słowiczy trel poranka.

Rozpachni w zorzy zmysłowy jaśmin,

opłynie wszechświat skrzydłem ważki,

drżąca na strunach kołysanka...



Szeherezado boskich zdarzeń,

oddam dziś pełni, co się śniło,

zaczekaj tylko... z ciszą pogwarzę,

to w niej ukryłam sekretne „było”…

Na wieki wieków skarb zostawię,

obłocznej dziupli w srebrnym jarze,

gdyby się tobie Nocy dłużyło...



Namiętne - rozsyp dziką różą,

nich się rozgoszczą w innej stronie,

muzyką skrzypiec czar powtórzą.

Tym zapłakanym, lepszy koniec

zanurz w pył gwiezdny nad framugą,

żeby ich blaskiem wieczność mrużyć

a ja powieki nie przysłonię…


(Aranek)




wtorek, 12 listopada 2019

Tkliwość jesiennych skrzypiec


Autumn in the Village, 1939 - 45 by Marc Chagall





Tkliwość jesiennych skrzypiec


Zasypiając w szeleście liściastego drzewa,

nie wiedziałam kim jestem; emisją wieczoru,

zawieszoną na chmurze formą nieistnienia,


łzą, zmysłową percepcją na dachach chutoru,

swobodnie  spływającą falą zapomnienia,

pomiędzy złotolistność - tylko się nie porusz,


bo zamażesz w sukience wiosenne wspomnienia,

zmienisz kwitnącą jabłoń, fundamenty domu,

otwarte okiennice - w formy nieistnienia.

 

Rozpięty na mirażu  od nowiu do rogu,

krzyczysz barwą jesienną a ja, we śnie  niema,

płonę na wspólnym drzewie gwiazdą złotogłowiu.

 

Jesteśmy częścią flory - liściasta materia.

Do pełni noc prowadzi - tylko się nie porusz,

aż skruszeją  szelestnie formy nieistnienia,

 

nadzwyczajną harmonię kształtów i kolorów,

by nie wiedząc kim jestem w chwili przebudzenia,

na czułych strunach pędów liściastego drzewa,

zachwycić się raz jeszcze, formą nieistnienia.

 


aranek


wtorek, 5 listopada 2019

Poeta

Marc Chagall - Poeta  o wpół do czwartej )


*** O wpół do czwartej ***

Na co dzień mieszka w domu "pod natchnionym aniołem ".
Poranki sypią w oczy niewyspanym ziarnem,
kocie sny, cień przeciąga w dzień, niebieskim ogonem,
- choć w nocy był zielony,
jeszcze  o wpół do czwartej !

- Kto by się  nie zniebieścił w pajęczynie metafor,
nawet  anioł natchniony wyrwał się poza ramy,
kusząco odwrócony, rozlał jaskrawe światło,
odrealniając zieleń
w głowie do góry nogami.

W kubistycznym zakątku, kici kocie, misz-maszki,
harcowały do rana z artystycznym nieładem,
polewając sowicie z inspirującej flaszki,
aż spłynął geniusz poety,
niebieskim kałamarzem.

Nocą iskrzący Syriusz na rozpalonym niebie,
uwikłany w nieziemskie kompozycje binarne,
rano kupił w sklepiku - za rogiem skweru „Nie wiem” ;
Pięć złotych rogalików,
piwo i kocią karmę.

Z mokrym jesiennym panem sączyli deszczu kwartę,
serwując uprzejmości – dzisiaj mam dzień roboczy,
zwyczajny surrealizm, więc spływam (westchnął z żartem)
- do widzenia na fali,
o wpół do czwartej w nocy.

(aranek)



Trwaj chwilo, trwaj.... Jesteś taka piękna


piątek, 11 października 2019

Wiolonczelista

Wiolonczelista - Marc Chagall




Wiolonczelista


Cicho, cichuteńko wszyscy już posnęli.
Malarz co przed chwilą siedział przy kominie,
w księżycowej pełni posłanie wyścielił.
odkąd się poznali jesienią przy winie,
niebo malowane gruntują anieli,
rozpinając płótna na krosna olbrzymie.
Zaprosili "Muza" - tnie na wiolonczeli.
Tak wielki że nuty wchodzą po drabinie,

żeby opaść z góry posuwistym ślizgiem
na srebrnych uwięziach, naprężonych ścięgien.
Rozbrzmiewa wyrokiem żałobne requiem,
ludzkie sny przenika umierania lękiem.
A kto go tu prosił, żeby wzniecał trwogę?
Dwulicowy grajek w białej rękawiczce,
patrzy z góry chytrze - pochwycę tę kozę,
zagra mi jak zechcę, trudne drugie skrzypce.

Koncert na dwa smyki, rozmodlony mrozem,
rozwiał siwe wici, kacerki pościskał.
Nikt, przez sen nie słyszał jak jęczała koza,
delikatną nutą na anielskich skrzypkach.
Nikt nie dostrzegł w oku  zastygniętej gwiazdy,
ścięte arabeski umierały ładnie,
szpakowate drzewa, oniemiale dachy,
rwały siwe włosy… Na kogo wypadnie ?


(aranek)







środa, 14 sierpnia 2019

Pieśń nad Pieśniami 5


" Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy,
szukałam lecz nie znalazłam. "
Pnp 


Obraz Marc Chagall - "Pieśń nad pieśniami" 
umieszczony na wystawie w Nicei



Raj 

Obudziłem się w raju a ciebie nie było,
tylko poranne zorze różowiły płatki.
Na wiekowej jabłoni anioły i ptaki,
cudowną Szim Haszszirim rozśpiewały miłość.

Bluszcze w bramie ogrodu, głos synogarlicy,
rzeki, mosty i domy - widziałem to wszystko!
Dzisiaj sakwa z fortuną, jutro łzy nie wyschną,
przez grzech Dawidowy tkwią w kamiennej tablicy

- prorok Natan ogłosił wyrok sprawiedliwy.
Obudziłem się w raju, czy tylko stęskniony?
Pod różowym jedwabiem nieziemskiej Niniwy

pieściłem jak przed laty, srebrne ciało żony,
wołałem po imieniu w modlitwie i śpiewie,
w życiu, którego pragnę i którego nie wiem.

(aranek)





Pieśń nad Pieśniami 4


" Ja jestem mego ukochanego i do mnie się zwraca jego pożądanie"
Pnp.

Obraz z cyklu "Pieśń nad pieśniami" Marc Chagall 
 umieszczony na wystawie w Nicei



Zanurzony po krańce


Nasz rumak galopuje ponad świętym miastem,
przez płomienne kałuże - zda się krwią wytrysnął,
przelanej namiętności - a ja korny zmysłom,
zanurzony w tobie po koniuszki po krańce


W zagłebieniu pomiędzy, piersi pagórkami
- spójrz; kamienne tablice, laska Aarona,
dzban z manną, pełen skarbiec, królewska korona!
- Czymże wszelkie bogactwa ? Złotem nie omamisz


- "Żar jej jest żarem ognia..." Krzykiem gwiazd w przestworzach,
olśniewa afirmacją, żywiołem przeraża,
eksplozją w gwiazdozbiorach, nawałnicą w morzach.


- Zawieś kunsztowne chwile na skrzydłach pegaza,
nie żałuj gdy spadają jak iskry bezwiednie,
żeby podsycać żarem wieczność dla tej jednej.



(aranek)







Pieśń nad Pieśniami 3

" Nim wiatr wieczorny powieje i znikną cienie, pójdę ku  górze mirry, ku pagórkom kadzidła "
(Pnp)


Obraz Marca Chagalla z cyklu "Pieśń nad Pieśniami " 
umieszczony na Wystawie w Nicei



Gody 

A kiedy znikną cienie z okiennic w alkowie
dam ci księżyc miłosny przełamany bielą,
długi jak mlecznej drogi nieskończony welon,
podzielimy się wszystkim, równo po połowie.

Mirrę, złoto, kadzidło i szczęśliwą gwiazdę,
porozkladam na tobie aż zapłoniesz rajem.
A ty mrużysz oczy i wszystko oddajesz
- niech oprawią nieboskłon nad rodzinnym miastem.

Dam ci z hojnego korca to wszystko co zechcesz,
w podzięce za ofiarne serce gołębicy,
tylko mnie poprowadź do Saint - Paul de Vence,

dzisiaj dzwony weselne w Witebskiej dzwonnicy,
obudź Pieśnią - niech bliska memu sercu ziemia,
zapłonie kolorami z twojego imienia.

(aranek)





Pieśń nad Pieśniami 2


"Mój miły jest mi woreczkiem mirry wśród piersi mych położonym "
(Pnp)


Obraz Marca Chagalla z cyklu "Pieśń nad pieśniami "
umieszczony w jego Muzeum w Nicei .



Rozpiętość purpury

Czerwień nagłym przypływem zawładnęła wszechświat,
wymościła nam gniazdo purpurowej łąki,
dla królewskiej rozkoszy rozchyliła pąki,
- ach winna latorośli, tak słodka jak grzeszna!

Ponad miasta dalekie, wyciągnięte dłonie,
strugę rzeki czerwonej Uriasza Hetyta,
ponad pąsowy księżyc, biblijne prawidła,
na srebrzystej poświacie mirrą odurzone,

rozpięte w liniach bioder płoną obietnice,
mimo krwawej ofiary przedniejsze niż wino!
A ty, okryj uległość srebrzystym zachwytem,

błogostanem mnie otul, oprzyj się karminom,
wbitymi paznokciami aż wytryśnie źródło,
pulsujące winnością, tak grzeszną jak cudną .

(aranek)



Pieśń nad Pieśniami 1



 " Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust! Bo miłość twa przedniejsza od wina "
(Pnp I)


Obraz z cyklu "Pieśń nad pieśniami " Marc Chagall
umieszczony na Wystawie w Nicei


Przedniejsza od wina

Batszebo, Batszebo! Noc purpurowym blaskiem,

wypełniła dziś niebo przelewając czarę,
nabrzmiałego pragnienia aż złote latarnie

w gałęziach nad ogrodem niby żółty jaskier,

rozpaliły korale zdobiąc białe wyspy,

alabaster pagórków w gołębim oddaniu.
Pietyzmem spijam sacrum, dzikością profanum,
nie ma nocy jest dotyk ze wszystkich najczystszy.



Sen uderza do głowy jak weselne wino,
płoną nasze ogrody, rozrasta się drzewo...
Tak bosko tylko stwórca wzmaga głód dziewczyno!


Na włosach i policzkach pieczęcią Batszebo,

preludium różowości, głodnych ust i dłoni,
zapładnia dziś pieśniami, kwiat naszej jabłoni.


(aranek)





sobota, 3 sierpnia 2019

The Crucified


Marc Chagall - "The Crucified"




Pod wspólnym niebem


Sztetl usypiał ciszkiem pod ciepłą pierzyną,
Samuelem z młodą poślubioną Edną,
wejście nie zaparte, tak im było śpieszno
- czemuż Bóg im wtedy czasu nie zatrzymał?

Zanim przemienili go w drzewo krzyżowe,
odfrunęły w nicość rozpostartym krzykiem
jej łabędzie śnieżne jeszcze nie wystygłe.
Jakże tak przed Bogiem w halce perkalowej?

Jakże w papilotach albo szewc bez butów,
wytarzani we krwi krzepnącej na mrozie,
kiedy ich powiozą na żałobnym wozie,
nie przystoi wcale zwłaszcza do kirkutu.

Na zakręcie śmierci trzeba mieć się godnie,
krzyk kona pod bielą ze wszystkich najcichszą,
krzyż płonie za Żydem, inni też już milczą,
zło dopala ślady – wczoraj był tu człowiek.

Wczoraj miłość z życiem pod jedną pierzyną,
Dziś tylko po Ednie kawałek perkalu,
oczy Samuela zapatrzone w Talmud,
wywrócone grozą - sądny dzień zatrzymał.

A świat zaniemówił - z grozy czy ze strachu,
że braknie perkalu na błękitnym niebie?
A oni umarli, zgodnie obok siebie,
zostawiając skrzypka który grał na dachu…


(aranek)

 


wtorek, 30 lipca 2019

Białe ukrzyżowanie

Marc Chagall "Białe ukrzyżowanie"


Rozdroże                      

Widziałeś już wtedy na oliwnym drzewcu,
białym błogostanem,  jak papieskie szaty
rozpostartym  w  tobie, nad tobą i wokół
łodzie, przepełnione, na fali utraty?

Śniłeś boski koszmar zatruty powietrzem
w ogniu synagogi, miasteczka pogromie -
kto im błogosławił w chwili najpodlejszej,
wznosząc nad sztandary okrutne czerwone?

„Ty mnie wybawiłeś…”*,  gdyś męczeńsko konał,
samotną  jak ona – biała, bo niewinna,
ostatnim  przesłaniem w otwartych ramionach -
jednym  dałeś  wybór – przybili do krzyża.

Innym, oświecony świętością menory,
podałeś drabinę usłaną gwoździami -
po chudych kosteczkach, po żebrach pokory
w biały dym wtuleni tłumnie się wspinali.

Jeszcze w cierniach, chmury przesiąknięte dymem,
w modlitewnym szalu, w Jakubowym  śnieniu…
Czy widzisz ten tumult  przy boskiej drabinie?
w białych rękawiczkach  „święci zaślepieni”,

rozdają relikwie,  gdy szczeble  zbutwiałe.
Kto Kain, kto Abel, a kto krwawym katem?
Zanim uszlachetni, zamieni nas w białe,
znów rzeką niewinnych popłynie  zapłata .

Zapytam o drogę:

Jednako dla wszystkich,
potęgą cierpienia, otwiera się niebo?
Tym co pchają gwoździe do ziemskiej walizki,
innym  bez  wyboru,  jak tobie -

dlaczego ?


(aranek)