Bez grawitacji
Lunch w
małym bistro dość prozaicznie
miesza espresso z zapachem czosnku,
chmurka po tostach ćmi na suficie,
spod marynarki bukiecik fiołków
ożywił
dekolt przy małej czarnej.
Zmysłowa Bella w współczesnych ramach,
fiołkowym niebem odpływa tandem,
jest sensualnie jak u Chagalla.
On
winobluszczem - ona zachętą,
urok muśnięty majowym deszczem,
pod kołnierzykiem jej siódme niebo,
od grawitacji, wolne powietrze.
Kiedy
tak szepczą, to świat na głowie,
(żeby przez okno nie wyfrunęli),
a na podłodze czysty cynober,
się rozanielił więc diabli wzięli
szary
do pieca. Jakże podnieca
świeżość, gdy dzieło drży na blejtramie!
- Wnoszę poprawkę w prawie ciążenia;
„Oblatywanie przez zakochanie
i
przyciąganie bez grawitacji”,
- Fantazja, miraż, wymysł malarza?
Świat bez proporcji, skal - nie ma racji?
Może, lecz obraz wciąż się powtarza
(tak,
jak na wiosnę młode gołębie,
bajecznie piękne w nieważkim stanie),
bo pod werniksem ma barwną głębię,
a za kołnierzem - bańki mydlane..